7) Zabawa W kolejarza
Rano wstałam wypoczęta i szczęśliwa. Dochodziła 10 rano kiedy cała nasza trójka spotkała się przy sobotnim śniadaniu w kuchni. Gośka wprawdzie wyglądała na lekko zmęczoną, ale najważniejsze, że matka nie kapnęła się, że odbywała się tu impreza i mini-orgietka z udziałem mojej nieprzewidywalnej siostry. Swoją drogą nie wiedziałam, że jest aż tak ostra.
Posiłek i kawa w miłej atmosferze, a później każdy poszedł do swoich zajęć. Szybki prysznic pomógł mi już całkiem się pobudzić. Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam siostrę, która w samych czarnych figach i staniku w takim samym kolorze, malowała paznokcie u stóp, siedząc na łóżku. Wilgotne od mycia rude włosy mieniły się od wpadającego przez okno dziennego światła. Była naprawdę zgrabna, nic dziwnego, że miała branie. Zastanawiałam się czy jej kolega, który mnie nakrył na korytarzu powiedział jej o tym, ale wszystko wskazywało na to, że nie.
Spojrzałam na swój telefon. Dwa sms-y, pierwszy od Sylwii o treści:
„No i co? Wbijasz dziś do mnie po 14?” oraz drugi z nieznanego numeru:
„To ja Staszek. Mam nadzieję, że się jeszcze ze mną umówisz, buziak”.
Odpisałam Sylwii potwierdzając swoja obecność i zaczęłam się ogarniać, gadając z siostrą o pierdołach i dzisiejszych planach.
Gdzieś w okolicy godziny 13 zarzuciłam na siebie kupioną wczoraj materiałową, dość krótką sukienkę sięgającą do połowy ud w kolorze bladego różu. Połączenie sportu i elegancji, do tego białe niskie trampki converse, krótka jeansowa kurtka jako dopełnienie. Białe sportowe i mocno wycięte na tyłku figi z różowym paskiem i czarnym napisem LOVE u góry zapewniały wygodę. Siostra spojrzała na mnie marszcząc czoło zapytała:
„Nie widziałam tej kiecki wcześniej”
„A wy sobie z koleżankami nie pożyczacie ciuchów?” - ściemniłam bez mrugnięcia.
„No tak, faktycznie, dobrze wyglądasz siostra, idziesz na podryw?”
„Do koleżanki na plotki” - spławiłam ją opuszczając pokój.
Wychodząc z bloku rzuciłam okiem na murek okalający boisko. Chłopcy z podwórka wrócili i niemalże natychmiast zostałam przez nich zauważona. Nie czekałam na ruch z ich strony, postanowiłam, że sama podejdę i się przywitam. Byłam znacznie bardziej pewna siebie i czułam się z tym świetnie. Fakt, że mnie pożerają wzrokiem dodawał mi dodatkowej mocy. Poczułam władzę.
„Cześć laseczka, zajebiście wyglądasz, gdzie idziesz? Może zostaniesz z nami, trochę się nie wiedzieliśmy, tęskniłaś?” - durne teksty były przeplecione kretyńskimi uśmiechami.
Ale Wojtek, nadal był w formie. Wciąż przystojny,jednocześnie prostacki, jakiś taki...pociągający, seksowny na swój sposób? Sama nie wiem, coś mnie do niego ciągnęło, my kobiety/dziewczyny chyba lubimy skrajności, bo może nas kręcić ułożony biznesmen a'la George Clooney, a czasem oddałybyśmy się jakiemuś przystojnemu ale z założenia niegrzecznemu łotrowi z tatuażami.
"do koleżanki idę, babska impreza, nic wam do tego. Nie było was jakiś czas, coś się stało?" - zapytałam
"Robota na wyjeździe była, hehe" - parsknął jeden z nich
"Zostajesz z nami na ośce? zimna wódeczka, może jakieś dodatkowe miłe rzeczy się znajdą, miło będzie" - zagaił Wojtek
"Nie dziś, już jestem ustawiona z kumpelą, ale może mi pomożecie coś ogarnąć na relax?" - zagadałam
"Kryształowa noc?" - zapytał tajemniczo, chociaż początkowo nie wiedziałam co ma na myśli
„Nie, zwykłe winko i plotki, ale a pro-po miłych rzeczy, nie dalibyście rady załatwić mi odrobiny ziółka?” - zapytałam spontanicznie, sądząc, że miło będzie w ten sposób się odprężyć.
„Wszystko się da załatwić, tylko wiesz, nie ma nic za darmo” - odpowiedział z uśmiechem
„Spoko mam kasę, zapłacę ile trzeba” - odrzekłam, chociaż wiedziałam, że przecież nie chodzi mu wcale o pieniądze.
Uśmiechnął się tylko, spojrzał na mnie jasno i wyraźnie dając mi znać czego chce.
„Chcesz teraz?” - dopytał spoglądając na pozostałych dwóch kolegów porozumiewawczo. Szeptali coś między sobą, jakby uzgadniając co i jak.
„Tak, chcę teraz” - rzuciłam krótko, przerywając ich ustalenia
„No dobra, to chodź” - Wojtek wskazał ręką dobrze mi znany kierunek, czyli piwnicę w bloku obok, którą już miałam okazję dwukrotnie odwiedzić.
Co mnie nieco zdziwiło, to fakt, że z całej trójki chłopaków dwóch z nich szło ze mną, zaś trzeci poszedł szybkim krokiem w przeciwnym kierunku osiedla.
„Zrobię im na szybko po lodzie i będzie temat załatwiony, a ja pojadę z ziółkiem do Sylwii” - pomyślałam, czując delikatne podniecenie na myśl o dwóch kutasach.
Standardowo zeszliśmy do chłodnej i nieco zaciemnionej piwnicy, niemal odruchowo sama, rozłożyłam na podłodze kawałek tektury, zdjęłam kurtkę wieszając ją na pierwszym lepszym gwoździu i podciągnęłam kieckę nieco do góry aby mi było wygodnie klęknąć. Kiedy to uczyniłam, chłopcy stanęli naprzeciwko mnie rozsuwając rozporki i ukazując swoje już niemalże w pełni stojące sprzęty.
Pierwszego zaczęłam obsługiwać Wojtka, ten bez zbędnego czekania niemal natychmiast wsunął mi kutasa do ust, który po chwili nabrał już pełnej twardości, sprawiając tym samym, że zaczęłam się krztusić gdy dobijał nim do końca. Po kilku ruchach wyciągnął do z mojej buzi, ustępując miejsca koledze, który w oczekiwaniu na swoją kolej, już go całkiem zdążył postawić do pionu za pomocą własnej dłoni. To był ten nieco cieńszy i lekko zakrzywiony kutas, który dość mocno drażnił moje gardło powodując zwiększony odruch wymiotny, ale po chwili udało się wypracować wspólny rytm i szło już całkiem nieźle. Z resztą chłopaki ku mojemu zdziwieniu oszczędzali się dość mocno, nie chcąc dojść, zamieniając się co chwilę miejscami. Po krótkiej chwili kiedy byłam już mocno skupiona na obciąganiu, usłyszałam jakiś hałas płynący z korytarza. Po chwili w drzwiach za chłopakami pojawił się ten trzeci, który pierwotnie nie przyszedł tutaj z nami.
Trochę mnie to zbiło z tropu, bo nie wiedziałam o co chodzi, ale z drugiej strony podniecenie skutecznie stłumiło moją ciekawość. W zasadzie po minucie już wszystko się samo wyjaśniło, trzeci chłopak, Hubert, bo tak miał na imię, został oddelegowany do najbliższej osiedlowej Żabki w celu zakupienia prezerwatyw.
„Więc tak to sobie wymyślili” - przewinęło mi się przez głowę.
Hubert chcąc nadrobić zaległości, wgramolił się szybko pomiędzy chłopaków, rozpychając się łokciami przecisnął się z już wystającym z rozporka kutasem, który natychmiast zniknął w moich otwartych ustach. Kiedy zaspokajałam go oralnie, chłopcy już zdążyli w pośpiechu założyć na swoje sprzęty zabezpieczenie.
„Dobra, obracaj ją” usłyszałam głos Wojtka płynący tuż zza pleców posuwającego mnie, mocno zziajanego kolegi.
Wypuściłam go z ust, wstając jednocześnie z kolan. Podciągnęłam sukienkę jeszcze wyżej, obróciłam się tyłem do nich, Dłońmi asekurowałam się opierając je na charakterystycznej drewnianej półce, pomiędzy jakimiś słoikami z przetworami, lekko zgięta noga w kolanie położona na jakimś leżącym na podłodze kartonie pomagała zachować równowagę. Zdążyłam jeszcze tylko odsunąć na bok pasek białych majtek kiedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk splunięcia, a następnie nawilżone dwa palce któregoś z chłopaków, rozsmarowywały ślinę na mojej cipce.
Czułam podniecenie, ale i strach, to dopiero drugi mój raz odkąd pozbyłam się dziewictwa, ale mi wciąż brakowało tych dziwnych bodźców, skrajnych emocji a najbardziej lubiłam strach i podniecenie właśnie.
Nie zdążyłam się jakoś oswoić z tą myślą co robię i gdzie jestem, bo wilgotne naślinione palce szybko oderwały się od mojej cipki, a moje wszelkie rozmyślenia zostały przerwane przez dość intensywny ból, który poczułam kiedy któryś z członków bezceremonialnie przedarł się przez moją niedoświadczoną i ciasną szparkę. Zacisnęłam zęby i zamknęłam oczy wstrzymując oddech i napinając wszystkie możliwe mięśnie. Poczułam silne dłonie trzymające mnie w pasie i wciąż siłowe napieranie na wąski tunel mojej waginy. Jego ruchy były brutalne, niezbyt dobrze skoordynowane, byle głębiej, byle szybciej, byle mocniej, byle jak. Nie było tam miejsca na zaspokojenie mnie jako dziewczyny. Ja się miałam wypiąć, żeby dać upust młodym i jurnym chłopakom z osiedla. Czułam się jak dmuchana lalka, swego rodzaju gadżet erotyczny...ale miałam z tego powodu satysfakcję...
Krótkie, dynamiczne i ostre ruchy nie trwały długo, nagle poczułam jak chłopak za mną zastyga, jego palce wbijają się w moją talię, głośno wypuszcza powietrze a w cipce czuję charakterystyczne łaskotanie i kilka pulsacyjnych strzałów.
Kiedy wyszedł ze mnie chciałam nieco poprawić swoją pozycję, niestety nie zdążyłam tego zrobić, bo chłopaki zmienili się błyskawicznie i znów poczułam kutasa w sobie. Tym razem przynajmniej na początku ból bym mniejszy, bo zdążyłam się już nieco nawilżyć. Jednak od razu dało się wyczuć, że tym razem dopadł mnie kolega z wykrzywionym w dół penisem. Zupełnie inne uczucie. Gdy dotarł do końca odczułam lekkie, kilkukrotne kłucie, nie wiem z czego to wynikało. Ten kolega też nie posuwał mnie zbyt długo, po zrobieniu 6-7 zamaszystych ruchów skończył tak jak poprzednik, wypełniając szczelnie założoną wcześniej prezerwatywę.
Wycofał się ze mnie, a ja już nie próbowałam niczego zmieniać sądząc, że ostatni z zainteresowanych, również nie będzie potrzebować dużo czasu. Złapałam się mocniej o drewniane półki, napięłam mięśnie nogi stabilizując ją jeszcze bardziej i znów poczułam jak kutas wsuwa się we mnie. Na koniec największy i najgrubszy, nie odwracając się za siebie wiedziałam, że tym razem to Wojtek. Moja cipka się już nieco rozluźniła, ale przede wszystkim została odpowiednio nawilżona, dlatego tego, że był większy, odczułam przy wkładaniu więcej przyjemności i mniej dyskomfortu. Wojtek miał dość duże dłonie, więc jeden wchodząc we mnie złapał dłonią za mój zgrabny pośladek, trzymając go praktycznie jedną dłonią, posuwał mnie tak jak mu było wygodnie. Tu nastąpiło pierwsze zaskoczenie – czas całej akcji, poprzednicy średnio kończyli po 6-8 ruchach, on widocznie był bardziej doświadczony, bo dymał mnie znacznie dłużej. Nie wiem ile to trwało, ale odnosiłam wrażenie, że w porównaniu do poprzedników bardzo długo. Zaczęłam nawet odczuwać nadciągający powoli orgazm, sądzę, że jeszcze 4-5 ruchów sprawiło by, że dojdę, ale niestety zabrakło odrobiny czasu i zamiast szczytować, zostałam brutalnie ściągnięta za włosy, klękając w pośpiechu niemalże się wywróciłam na środku niewielkiej piwnicy.
Wojtek zdążył szybko ściągnąć zabezpieczenie, ale nie do końca udało mu się wstrzelić w tempo, więc pierwsza salwa spermy rozbiła się o moją twarz, zanim zdążyłam zejść do parteru i odpowiednio uchylić usta aby przyjąć resztę nektaru. Kolejne dwa strzały trafiły już prosto do buźki. Wytarł końcówkę kutasa o mój język i schował penisa.
„No, chociaż tyle przyjemności” - pomyślałam przełykając słonawy nektar, który naprawdę lubiłam. Nie wiem jak kobiety mogą się tego brzydzić.
Chłopcy wyglądali na zadowolonych, a ja tylko spojrzałam na zegarek. Wszystko zajęło pond 30 minut, powoli dochodziła 14, więc powinnam się zbierać do Sylwii.
Wojtek z zadowoloną miną spojrzał na mnie, wyciągając z kieszeni niewielkie zawiniątko ze folii aluminiowej. Osypał niewielką porcję suszu, zawijając ją w chustkę higieniczną, której kilka sztuk w opakowaniu wręczył mi abym otarła twarz ze spermy.
„A to dodatek za to, że się tak ładnie spisałaś” - powiedział dając mi malutką plastikową fiolkę z białym proszkiem.
„Tylko nie przesadź z tym, tu są ze cztery porcję” - dodał wskazując na proszek.
Nic nie mówiąc opuściłam piwnicę, po drodze poprawiając podwiniętą kieckę.
Idąc między blokami, miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią, tak jakby wiedzieli co i z kim robiłam w piwnicy dosłownie kilka minut temu. Bałam się, że idąc przez osiedle wpadnę na patrol policji, który z pewnością mnie przeszuka i znajdzie jaranie i proszek, którego nie znałam nawet z nazwy. Nie miałam pojęcia czy to amfetamina, koks, czy proszek do pieczenia.
Po 30 minutach dotarłam do mieszkania Sylwii. Zwykłe 3 pokojowe mieszkanie, urządzone jak z początku lat 2000, schludne i czyste, bez szaleństwa. Mieszkanie jakich wiele. Sylwia miała starszego brata, 25 letniego, który kończył studia informatyczne i już pracował w jakimś banku jako specjalista ds. bezpieczeństwa. Ponoć bardzo zdolny, ale zamknięty w sobie. Typ samotnika. Na weekendy często wyjeżdżał w góry, tym razem też go nie było w domu.
Drzwi otworzyła mi Sylwia owinięta ręcznikiem, bo dopiero wyszła spod prysznica. Szybki buziak na przywitanie. Spojrzała na mnie pytająco:
„Co ci jest? Wyglądasz jak zbity mops” - rzuciła zatroskanym głosem
„Sama jesteś?” - zapytałam
„Tak, sama, rodzice w pracy, brat wyjechał na weekend. Co się stało”
Weszłam do pokoju wyciągnęłam z kieszeni fiolkę oraz zawiniątko, kładąc cały ten asortyment na biurku.
„Nic się stało, ale czy mogę się u Ciebie odświeżyć? Miałam niezaplanowaną akcje z kolegami z osiedla” - dodałam
„Jasne, już Ci daję ręcznik, potrzebujesz czegoś jeszcze?”
Wsunęłam dłoń pod sukienkę, przejeżdżając palcami po wilgotnych od śluzu majtkach.
„Daj mi jeszcze jakieś gacie” dodałam kierując się w stronę łazienki...
Dodaj komentarz